Model rodzinny w Polsce jest specyficzny. Państwo popiera ogólne przekonanie, że bez rodziny nie ma społeczeństwa i że zdrowa rodzina to zdrowe państwo, jednak system socjalny nie rozwiązuje w sposób definitywny problemów biednych rodzin. Zasiłki rodzinne nie są dostatecznie wysokie, aby mogły ulżyć doli biednych dzieci,
a pomoc finansowa sprowadza się w zasadzie tylko do wypłacania rodzicom doraźnie małych kwot pieniężnych.
Podstawowe pensje w Polsce nie zawsze wystarczają na pokrycie kosztów utrzymania, podczas gdy wzrastające bezrobocie i bieda nie zwalniają naturalnie ludzi z potrzeby zaspokajania głodu i pragnienia korzystania z dóbr bardziej luksusowych.
To wywołuje zazdrość i frustrację w stosunku do tej warstwy społecznej, którą stać na wszystko.
Zrodzony z niespełnionych potrzeb drapieżny kapitalizm, który jest w Polsce, wymusza pogoń za pieniądzem pochodzącym często z niechlubnych źródeł: prostytucji zarobkowej studentek czy nieletnich, kradzieży samochodów na wielką skalę, handlu kradzionymi częściami i, co gorsze, narkotykami.
Tzw. śmieciowe umowy o pracę naturalnie nie rozwiązują problemu potrzeby zaspokojenia podstawowych potrzeb, a pogłębiają jedynie szarą strefę gospodarczą.
Do problemów natury egzystencjalnej dołącza jednocześnie problem nieprawidłowości modelu wychowania w typowej polskiej rodzinie: polega on na braku zainteresowania problemami dziecka, które często pozostawiane jest samemu sobie, bądź na nadopiekuńczości. Jednocześnie system wynagradzania i podporządkowywania sobie dzieci oparty jest na pieniądzach.
Ten sposób wychowania utrudnia dzieciom wejście w samodzielne życie i nie przygotowuje ich dostatecznie do dorosłości. Zamiast pomóc dzieciom zdobyć odpowiedni zawód, z którego mogłyby się w przyszłości utrzymać, daje się im tzw. łatwe pieniądze, uzależniając je od siebie.
W rodzinie zachodniej dziecko również otrzymuje pieniądze, jednak nie przeznacza ich wyłącznie na przyjemności. Od najmłodszych lat dziecko uczone jest szacunku do pieniędzy, z których jest rozliczane. Najpierw dostaje ono parę centów, następnie w miarę upływu lat kwota ta (ustalona przez instytucję do spraw dzieci i młodzieży tzw. Jugendamt) jest powiększana. Status materialny rodzin nie ma tu żadnego znaczenia: wszystkie dzieci dostają taką samą kwotę, żadne z dzieci nie otrzymuje drogich prezentów pomimo tego, że rodzinę na nie stać. Dzieci zdają sobie sprawę, że na pieniądze trzeba zapracować i że nikt nie otrzymuje ich za darmo.
Państwa zachodnie w sposób autentyczny pomagają rodzinom. Biedne rodziny otrzymują od państwa mieszkania socjalne, samotne matki wychowujące dzieci mają specjalne dodatki związane z rachunkami i kosztami utrzymania, powstają sklepy dla biednych, w których za 1 euro można kupić wszystkie niezbędne produkty spożywcze.
Ten tzw. spokój socjalny jest oczywiście nierozerwalnie związany z podatkami, które autentycznie zasilają kasy socjalne. System podatkowy w państwach zachodnich jest bowiem niezwykle szczelny, a wszelkie ucieczki od rozliczeń są wychwytywane i karane.
Spójność instytucji państwowych jest również powiązana z instytucjami rodzinnymi, które wspiera bardzo mocno szkolnictwo zachodnie. To w szkole dzieci dowiadują się o różnych sytuacjach kryzysowych w rodzinach. To tu właśnie nie tylko nie pozostają osamotnione ze swoimi problemami, ale uzyskują pomoc i wsparcie przy ich rozwiązywaniu. Jeśli rodzice mają problemy wychowawcze, dzieci pozostają pod opieką instytucji państwowych.
Źródła bogactwa na zachodzie Europy wynikają z pracy, wykształcenia i zapobiegliwości, i są społecznie akceptowane. Zresztą nie ma zbyt dużych rozdźwięków pomiędzy płacami w ogóle.
Natomiast w Polsce wykształcenie nie zawsze idzie w parze ze sprawiedliwie skomponowaną płacą: zdarza się, że ludzie z wyższym wykształceniem zarabiają o wiele mniej niż ci, którzy odpowiedniego przygotowania do wykonywanego przez siebie zawodu nie posiadają. Zły system społeczno-ekonomiczny sprzyja zawłaszczaniu majątku narodowego. Powstaje patologia, która polega na tym, że bogaci się bogacą, a biedni biednieją. Przeciętna rodzina polska musi się utrzymać za 1,5 tys. PLN. Paradoks polega na tym, że właśnie ta rodzina płaci największe podatki. Nie udrożniony system ściągania podatków, który odczuwają przede wszystkim biedacy, powoduje, że kasa państwowa jest pusta, ponieważ bogaci lokują zyski w dobrach luksusowych, w ten sposób pomnażając dalej jedynie własne majątki.
Jednym słowem Polsce potrzebna jest sprawiedliwość społeczna, spokój socjalny i autentyczna pomoc państwa. Chyba najbardziej oczywistym posunięciem byłaby moralność podatkowa, do której można byłoby społeczeństwo zachęcić, poprzez odebranie im możliwości kombinowania. Zawężenie przepisów prawnych z pewnością nie przysporzyłoby problemu znakomitym prawnikom, których należałoby jedynie dopuścić do głosu.
Polskie partie polityczne ciągle podają własne recepty na polepszenie sytuacji ekonomicznej.
Obiecują nawet wyborcom uczynienie z Polski "kraju kwitnącej wiśni" zamiast otwarcie określić możliwości polepszenia sytuacji Polaków poprzez likwidację złodziejstwa i korupcji, ujednolicenia płac, zrównania wszystkich wobec prawa i pokazania jedynej niezawodnej drogi do wzbogacenia się, jaką jest uczciwa praca, sprawiedliwa płaca, możliwość kształcenia zawodowego i oferty pracy po szkole, zgodne z wykształceniem. Bo od silnego prawa i równości wobec niego wszystkich obywateli zacząć należałoby rozwój Polski. Szumnie głoszona rozbójnicka zasada: odbierajmy bogatym, dawajmy biednym – jakimi posługują się różne populistyczne partie, ma na celu być może jedynie odwrócenie uwagi od istoty problemu. Tym bardziej że dopóki nie przebudujemy całego systemu prawnego, odbieranie komukolwiek jakichkolwiek dóbr w ogóle nie wchodzi w grę...
a pomoc finansowa sprowadza się w zasadzie tylko do wypłacania rodzicom doraźnie małych kwot pieniężnych.
Podstawowe pensje w Polsce nie zawsze wystarczają na pokrycie kosztów utrzymania, podczas gdy wzrastające bezrobocie i bieda nie zwalniają naturalnie ludzi z potrzeby zaspokajania głodu i pragnienia korzystania z dóbr bardziej luksusowych.
To wywołuje zazdrość i frustrację w stosunku do tej warstwy społecznej, którą stać na wszystko.
Zrodzony z niespełnionych potrzeb drapieżny kapitalizm, który jest w Polsce, wymusza pogoń za pieniądzem pochodzącym często z niechlubnych źródeł: prostytucji zarobkowej studentek czy nieletnich, kradzieży samochodów na wielką skalę, handlu kradzionymi częściami i, co gorsze, narkotykami.
Tzw. śmieciowe umowy o pracę naturalnie nie rozwiązują problemu potrzeby zaspokojenia podstawowych potrzeb, a pogłębiają jedynie szarą strefę gospodarczą.
Do problemów natury egzystencjalnej dołącza jednocześnie problem nieprawidłowości modelu wychowania w typowej polskiej rodzinie: polega on na braku zainteresowania problemami dziecka, które często pozostawiane jest samemu sobie, bądź na nadopiekuńczości. Jednocześnie system wynagradzania i podporządkowywania sobie dzieci oparty jest na pieniądzach.
Ten sposób wychowania utrudnia dzieciom wejście w samodzielne życie i nie przygotowuje ich dostatecznie do dorosłości. Zamiast pomóc dzieciom zdobyć odpowiedni zawód, z którego mogłyby się w przyszłości utrzymać, daje się im tzw. łatwe pieniądze, uzależniając je od siebie.
W rodzinie zachodniej dziecko również otrzymuje pieniądze, jednak nie przeznacza ich wyłącznie na przyjemności. Od najmłodszych lat dziecko uczone jest szacunku do pieniędzy, z których jest rozliczane. Najpierw dostaje ono parę centów, następnie w miarę upływu lat kwota ta (ustalona przez instytucję do spraw dzieci i młodzieży tzw. Jugendamt) jest powiększana. Status materialny rodzin nie ma tu żadnego znaczenia: wszystkie dzieci dostają taką samą kwotę, żadne z dzieci nie otrzymuje drogich prezentów pomimo tego, że rodzinę na nie stać. Dzieci zdają sobie sprawę, że na pieniądze trzeba zapracować i że nikt nie otrzymuje ich za darmo.
Państwa zachodnie w sposób autentyczny pomagają rodzinom. Biedne rodziny otrzymują od państwa mieszkania socjalne, samotne matki wychowujące dzieci mają specjalne dodatki związane z rachunkami i kosztami utrzymania, powstają sklepy dla biednych, w których za 1 euro można kupić wszystkie niezbędne produkty spożywcze.
Ten tzw. spokój socjalny jest oczywiście nierozerwalnie związany z podatkami, które autentycznie zasilają kasy socjalne. System podatkowy w państwach zachodnich jest bowiem niezwykle szczelny, a wszelkie ucieczki od rozliczeń są wychwytywane i karane.
Spójność instytucji państwowych jest również powiązana z instytucjami rodzinnymi, które wspiera bardzo mocno szkolnictwo zachodnie. To w szkole dzieci dowiadują się o różnych sytuacjach kryzysowych w rodzinach. To tu właśnie nie tylko nie pozostają osamotnione ze swoimi problemami, ale uzyskują pomoc i wsparcie przy ich rozwiązywaniu. Jeśli rodzice mają problemy wychowawcze, dzieci pozostają pod opieką instytucji państwowych.
Źródła bogactwa na zachodzie Europy wynikają z pracy, wykształcenia i zapobiegliwości, i są społecznie akceptowane. Zresztą nie ma zbyt dużych rozdźwięków pomiędzy płacami w ogóle.
Natomiast w Polsce wykształcenie nie zawsze idzie w parze ze sprawiedliwie skomponowaną płacą: zdarza się, że ludzie z wyższym wykształceniem zarabiają o wiele mniej niż ci, którzy odpowiedniego przygotowania do wykonywanego przez siebie zawodu nie posiadają. Zły system społeczno-ekonomiczny sprzyja zawłaszczaniu majątku narodowego. Powstaje patologia, która polega na tym, że bogaci się bogacą, a biedni biednieją. Przeciętna rodzina polska musi się utrzymać za 1,5 tys. PLN. Paradoks polega na tym, że właśnie ta rodzina płaci największe podatki. Nie udrożniony system ściągania podatków, który odczuwają przede wszystkim biedacy, powoduje, że kasa państwowa jest pusta, ponieważ bogaci lokują zyski w dobrach luksusowych, w ten sposób pomnażając dalej jedynie własne majątki.
Jednym słowem Polsce potrzebna jest sprawiedliwość społeczna, spokój socjalny i autentyczna pomoc państwa. Chyba najbardziej oczywistym posunięciem byłaby moralność podatkowa, do której można byłoby społeczeństwo zachęcić, poprzez odebranie im możliwości kombinowania. Zawężenie przepisów prawnych z pewnością nie przysporzyłoby problemu znakomitym prawnikom, których należałoby jedynie dopuścić do głosu.
Polskie partie polityczne ciągle podają własne recepty na polepszenie sytuacji ekonomicznej.
Obiecują nawet wyborcom uczynienie z Polski "kraju kwitnącej wiśni" zamiast otwarcie określić możliwości polepszenia sytuacji Polaków poprzez likwidację złodziejstwa i korupcji, ujednolicenia płac, zrównania wszystkich wobec prawa i pokazania jedynej niezawodnej drogi do wzbogacenia się, jaką jest uczciwa praca, sprawiedliwa płaca, możliwość kształcenia zawodowego i oferty pracy po szkole, zgodne z wykształceniem. Bo od silnego prawa i równości wobec niego wszystkich obywateli zacząć należałoby rozwój Polski. Szumnie głoszona rozbójnicka zasada: odbierajmy bogatym, dawajmy biednym – jakimi posługują się różne populistyczne partie, ma na celu być może jedynie odwrócenie uwagi od istoty problemu. Tym bardziej że dopóki nie przebudujemy całego systemu prawnego, odbieranie komukolwiek jakichkolwiek dóbr w ogóle nie wchodzi w grę...