Wszyscy jesteśmy poruszeni śmiercią prezydenta Gdańska, śp.Pawła
Adamowicza.
Ta niepotrzebna śmierć nas zaskoczyła, przestraszyła, i
jednocześnie zmusiła do refleksji : Dlaczego? Dlaczego młody mężczyzna, stojący
dopiero u progu życia zadaje cios nie tylko zacnemu Człowiekowi, jego Rodzinie
czy całemu społeczeństwu, ale również samemu sobie?
Wielu próbuje na tym tragicznym wydarzeniu zbić kapitał
polityczny i szukać winnych tam, gdzie ich nie ma – w działalności różynch
partii. Ale czy słusznie? Czyżby morderczy akt zawierał w sobie aż tak prostą
odpowiedź? Czy to jest odosobniony przypadek desperata, chorego na brak
odpowiedzialności w zarządzaniu swoim
życiem?
Społeczeństwo polskie jest podzielone. Nosi w sobie poczucie
krzywdy, które zrodziło się u progu odzyskania wolności, na samym początku
wprowadzenia demokracji w Polsce. Wtedy to bowiem rozkradziono majątek
narodowy, który, przechodząc w ręce nielicznej części społeczeństwa (będącej
wtedy u władzy bądź powiązanej z nią), spowodował pogłębiającą się biedę i
kontrasty.
Ukradziony majątek pomnożono. Ustanowiono prawo, w myśl
którego ludzie uczciwie pracujący, zarabiają przeciętnie tylko 2.000 zł netto. I
to jest fakt powszechnie znany. Jednak nie jest powszechnie wiadome, dlaczego
niektórzy urzędnicy państwowi czy inne grupy społeczne boją się ujawnić swoje dochody? Czyż to właśnie nie ta
niesprawiedliwość społeczna zasiewa zalążek desperacji? Oczywiście składa się
na nią jeszcze wiele innych czynników, m.in takich jak: wulgarność języka,
przykłady medialne na to, że można mieć firmę i wysoki standard życia bez
wysiłku, czy choćby karanie dzieci, za to, że przyszły na świat. Z drugiej zaś strony
nasuwa się pytanie: za co matki mają utrzymać swoje dzieci? Jak powinny
zaspakajać ich normalne, nastoletnie potrzeby? Dlaczego niekiedy pozbawiają je
życia, nie mogąc liczyć ani na ojca dziecka, ani na rodziców, ani na kościół,
który dostrzega jedynie aspekt moralny
czynu? Dlaczego kierowcy rozjeżdżają przechodniów na pasach? Dlaczego zewsząd
słychać tylko narzekanie na zły los... Czyż to nie „byt kształtuje świadomość”?
A przecież tej zdrowej świadomości społecznej w Polsce jest jak na lekarstwo...
Niedawno odbył się proces 21-latki, która nieumyśnie spowodowała
śmierć swoich współpasażerek. Oczywiście nie zrobiła tego celowo. Ona „po
prostu” nie miała świadomości konsekwencji czynu, mając być może wiedzę
cząstkową na temat konsekwencji, dotyczącej np: ocen w szkole, nieposłuszeństwa
wobec rodziców czy przełożonych, czy jeszcze innych, jakichś zachowań. Istnieje
zatem luka pomiędzy wiedzą, a świadomością czynów, która to świadomość zapada
jako mądrość życiowa głęboko w serce i jest racjonalnie i słusznie przez całe
życie realizowana.
Czytałam kiedyś anegdotę na temat pewnego gościa, który
wszedł do poczekalni z wężem boa na ramieniu. Oczywiście ludzie przebywający
tam zerwali się z ławek i rzucili się z krzykiem do ucieczki.
- Czemu uciekacie? – spytał.
- Bo pan masz na ramieiu węża boa- krzyknął jeden z
uciekających.
- Wiem, że mam na ramieniu węża.
Człowiek ten posiadał zatem wiedzę. Ale czy był świadomy
konsekwencji?
Jesteśmy społeczeństwem chorującym na nieświadomość. Często
wypranym ze świadomych treści. Niejednokrotnie głodnym. Podczas gdy w krajach
rozwiniętych o bycie stanowi ekonomia, to w Polsce o bycie decyduje partia.
Najtragiczniejsze jest to, że ani państwo, ani kościół, ani inne instytucje nie
dostrzegają tych luk, które zniekształcają psychikę społeczeństwa.
W Polsce jest wielu desperatów. Nie myślą oni o
odpowiedzialności, ale o możliwości zaistnienia. Nie przewidują skutków tragicznej
decyzji niedojrzałego, pełnego nienawiści (biorącej się z frustracji) życia.
Człowiek, który rzucił się z nożem na Pana Prezydenta,
był jednym z nich. Chory psychicznie, pomijany przez instytucje pomimo, że jego
wcześniejszy brak wyrażenia skruchy już był sygnałem sos - niemym krzykiem na życiowe
nieudacznictwo. Jemu w gruncie rzeczy było wszystko jedno, na kogo rzuci się z
nożem. Było mu obojętne, kogo zabije. Chodziło mu tylko o to, żeby zaistnieć
medialnie, dlatego wybrał osobę ważną, pełniącą odpowiedzialną funkcję. I
takich przypadków jest dużo i będą istnieć
tak długo, jak długo nie zostanie wyrównany rachunek krzywd społecznych.
Pozostaje jedynie dziękować Bogu, że w Polsce nie ma jeszcze pozwolenia na
dostęp do broni palnej – pomimo usilnych starań niektórych partii, bo ludzi
rozchwianych emocjonalnie i psychicznie nie brakuje...
Czas wyciągnąć wnioski z tego wydarzenia. Czas umożliwić
wreszcie młodym, często zaniedbanym moralnie i duchowo, mniej zdolnym ludziom -
dostęp do nauki zawodu, po której bez problemu będą mogli znaleźć pracę, dającą
możliwość godziwego wynagrodzenia, a co się z tym wiąże – godnego życia. Jest
to pewnie jeden z dobrych sposobów na dobrych obwateli. Punktem wyjścia nie
jest więc tu bycie patriotą czy katolikiem, ale bycie człowiekiem najedzonym,
któremu będzie „się opłacało”
przetrzeganie norm społeczynych czy przykazań kościelnych. Zamiast noża, dajmy
młodym do ręki możliwość zarobienia chleba. A zamiast nienawiści - dajmy im
miłość , najcudowniejszą broń do osiągania życiowych celów.