Ostatnio szeroko komentowano zachowanie lekarza, który w wulgarny sposób odezwał się do pacjentek. W Polsce jest bardzo dużo przypadków, szczególnie wśród ginekologów, chamskiego traktowania kobiet. Częste są również doniesienia o pijanych na dyżurze lekarzach, o nauczycielach molestujących uczniów, o księżach powodujących wypadki pod wpływem alkoholu. Te wszystkie niechlubne informacje zmuszają do postawienia pytania, co się dzieje z polską inteligencją, która wczasach przedwojennych świeciła dobrym przykładem. Ba, była autorytetem dla całego kraju. Naturalnie nie chodzi tutaj o kompetencje, ponieważ na szczęście jest wielu bardzo dobrych specjalistów, którzy legitymują się dyplomami wyższych uczelni. Sama wiedza jednak nie tworzy jeszcze elit intelektualnych. Do tego bowiem potrzeba nam właściwych postaw moralnych ludzi, będących na świeczniku, których dobry przykład służyłby ogółowi społeczeństwa. Dlaczego zatem brakuje właściwych wzorców, godnych naśladowania? Dlaczego w Polsce króluje bylejakość, a cały kraj opanowały wszechobecne przekleństwa i złorzeczenia? Czyż nie powinno się od razu rozpoznać człowieka z wyższym wykształceniem po jego sposobie mówienia, po zachowywaniu całego wachlarza dobrych manier, po jego szacunku do innych ludzi?
Proces niszczenia
inteligencji powojennej zapoczątkowało wejście komunizmu, w którym to szybki
awans społeczny zapewniały znajomości z władzami. Samodzielność i inicjatywa
nie liczyła się, ważne były przede wszystkim układy. Doprowadziło to do tego,
że oficer wojska polskiego czy milicjant był
uosobieniem głupoty: „ Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie
oficera”. Ten proces się pogłębiał, szeregi inteligencji poszerzali ludzie
niekompetentni,
o słabych możliwościach intelektualnych, ale służalczy, wygodni dla systemu. Indywidualiści pragnący realizować swoje ideały, nie przyklaskujący ideologii byli odsuwani na margines. W zakładach pracy,
w milicji, szpitalach – szczególnie wśród kadry kierowniczej – tolerowano picie alkoholu. Przyzwolenie społeczne na niemoralność zaczęło zataczać coraz szersze kręgi. Ten proces degeneracji postępował szybko. Naród degenerował się czerpiąc wzorce od warstw rządzących. Alkohol był oficjalnym środkiem płatniczym albo dodatkiem do łapówek, którą dawał każdy, kto chciał się wkupić w łaski systemu. Studenci mieszkający w akademikach podczas libacji pili alkohol niemal codziennie.
Dzisiaj temat
alkoholu jest tematem tabu; ogólnie
napiętnowany jest wszechobecny. Zakazywany na imprezach społecznych dotyka
nizin moralnych w rodzinach, na spotkaniach towarzyskich i imprezach
młodzieżowych. Napiętnowany przez kościół
jak najgorsze zło, wyzwala w ludziach lubieżność łamania zakazów
tysiąckrotnie. Wymyka się spod kontroli i czai na każdym kroku chociaż trzymany
w ryzach nie-przyzwolenia. A może właśnie dlatego? Może zagubiliśmy granicę
odpowiedzialności za dorosłość? Jak wytłumaczyć młodemu człowiekowi, że
alkohol, który jest uznawany przez społeczeństwo
za najgorszego wroga, jest jednocześnie przez to samo społeczeństwo
nadużywany w każdej sytuacji? Pomimo, że
ukrywany, zbiera jakże obfite żniwo w postaci ofiar wypadków . Choroba
alkoholowa toczy ludzi na każdym stanowisku, w każdym wieku i w każdej grupie społecznej.
A przecież alkohol spożywany od czasu do czasu w dozwolonej ilości nie szkodzi człowiekowi dorosłemu. Wręcz przeciwnie: poprawia trawienie i ukrwienie organizmu. Młodzi
ludzie powinni nauczyć się umiaru właśnie od swoich rodziców. Zatem to nie alkohol należałoby piętnować, tylko pijaków. Ludzi łamiących normy społeczne i
nadużywających alkoholu.
Dziecko nie rodzi
się z Savoir-vivre, ani też z przekleństwem na ustach. Wszelkie zachowania,
grzecznościowe czy agresywne rozwijane
są najpierw w rodzinie. To, co zostanie przekazane dziecku na
początku jego drogi, zaowocuje później. Na temat wychowania powiedziano wiele.
Czas przejść do czynów i zdać sobie sprawę, że aby wychować normalnego
obywatela, trzeba uznać w dziecku pełnowartościowego młodego człowieka. Można
tego dokonać jedynie poprzez wyznawanie dobra. Na pewno nie można tego zrobić
wykpiwając zachowanie nauczyciela przy własnym dziecku. Jeśli młody człowiek
będzie ciągłym świadkiem opowiadania sobie kawałów np. o policjantach przez
dorosłych, nie uzna on w przyszłości
autorytetu służb dbających o nasze bezpieczeństwo.
Na pewno nie przekaże się również dobrych wzorców dzieciom, wykpiwając instytucje kościelne czy edukacyjne. Dobitnym przykładem patologii jest emitowany obecnie serial „Szkoła”. Przedstawione
w nim sceny wzięte z życia ukazują bezradność dorosłych na wybryki uczniów. Szkoła jako instytucja wychowawcza nie tylko nie potrafi zapobiec chuligańskim wybrykom, ale nie potrafi również uświadomić uczniom ich niewłaściwych postaw. Straszenie rodzicami nic nie daje, zresztą podkopując autorytet innych, rodzice, niestety podkopują również autorytet własny.
o słabych możliwościach intelektualnych, ale służalczy, wygodni dla systemu. Indywidualiści pragnący realizować swoje ideały, nie przyklaskujący ideologii byli odsuwani na margines. W zakładach pracy,
w milicji, szpitalach – szczególnie wśród kadry kierowniczej – tolerowano picie alkoholu. Przyzwolenie społeczne na niemoralność zaczęło zataczać coraz szersze kręgi. Ten proces degeneracji postępował szybko. Naród degenerował się czerpiąc wzorce od warstw rządzących. Alkohol był oficjalnym środkiem płatniczym albo dodatkiem do łapówek, którą dawał każdy, kto chciał się wkupić w łaski systemu. Studenci mieszkający w akademikach podczas libacji pili alkohol niemal codziennie.
Na pewno nie przekaże się również dobrych wzorców dzieciom, wykpiwając instytucje kościelne czy edukacyjne. Dobitnym przykładem patologii jest emitowany obecnie serial „Szkoła”. Przedstawione
w nim sceny wzięte z życia ukazują bezradność dorosłych na wybryki uczniów. Szkoła jako instytucja wychowawcza nie tylko nie potrafi zapobiec chuligańskim wybrykom, ale nie potrafi również uświadomić uczniom ich niewłaściwych postaw. Straszenie rodzicami nic nie daje, zresztą podkopując autorytet innych, rodzice, niestety podkopują również autorytet własny.
Od czegoś trzeba
zacząć. Zacznijmy od uznawania autorytetów. Uznajmy, że każdy jest
ekspertem we własnej dziedzinie i okażmy szacunek instytucjom zwierzchnim.
Stwórzmy we własnych kręgach system edukacyjny, który nie będzie promował
miernoty ani przyklaskiwał bylejakości, lecz będzie stawiał określone
wymagania dotyczące prawidłowych zachowań.
Niech młode pokolenia wzrastają
w świadomości odpowiedzialności za dobro własne i innych. Zamiast kultywować zakazy, pokażmy im perspektywę szlachetnych wyborów, popartą owocami naszych wartościowych i kulturalnych wzorów.
w świadomości odpowiedzialności za dobro własne i innych. Zamiast kultywować zakazy, pokażmy im perspektywę szlachetnych wyborów, popartą owocami naszych wartościowych i kulturalnych wzorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz