Dzisiaj trochę nietypowo i zupełnie z innej beczki, bo o karnawale, w dodatku niemieckim :)
W całym współczesnym chrześcijańskim świecie, niedługo po świętach Bożego Narodzenia rozpoczyna się karnawał. Trwa on dokładnie od święta Trzech Króli do Środy Popielcowej.
Karnawał wywodzi się z
kultów płodności i związany jest z matką ziemią. Dawniej wierzono, że wysokość
pląsów i skoków tanecznych ma istotny wpływ na urodzaj. Początki tej tradycji
sięgają starożytności. Średniowiecze nadało nieco inny wymiar obrzędom. Otóż po
zażegnaniu tragicznej w skutki epidemii zarazy, wybuchy radości, połączone ze
śpiewem i tańcami manifestowały
wdzięczność ludu za ustanie śmiertelnego żniwa.
W Niemczech karnawał znany
jest jako „Fasching”. Już od adwentu odbywają się tu posiedzenia, w czasie
których członkowie różnych stowarzyszeń intensywnie
obradują nad scenariuszem karnawałowej zabawy, oraz parady - wieńczącej ten czas radości.
Przedstawienia karnawałowe
prowadzi tu wodzirej, ubrany w charakterystyczną kogucią czapeczkę. Poszczególne regiony mają swoje zawołania, np: „Helau”, na Bawarii albo „Alaaf”w
Kolonii.
Wszyscy uczestnicy karnawału są poprzebierani
w specjalnie do tego celu uszyte kostiumy. Dowcipy, nawiązujące do lokalnej
społeczności opowiadane są w miejscowej gwarze. Waśnie sąsiedzkie, przyjacielskie
nieporozumienia, sprzeczki małżeńskie, czy pokazy mody zawsze przedstawiane są w sposób tak humorystyczny, że można ze
śmiechu boki zrywać.
Młode dziewczyny, poubierane
w piękne jednakowe stroje, prezentują tak wymyślne układy taneczne, że aż dech
w piersi zapiera z zachwytu. Na ich twarzach maluje się przy tym duma, że
mogą uczestniczyć w tych karnawałowych popisach .
Ponieważ w to wszystko
zaangażowany jest też kościół, imprezy odbywają się często w domach
parafialnych, a dowcipy dotyczą również lokalnych władz kościelnych.
Na jednym z występów
mężczyzna przebrany za księdza opowiadał anegdotę o kocie. Ma to swoje
uzasadnienie w niemieckim powiedzeniu: „Alles für die Katz”. W dosłownym tłumaczeniu
słowa te oznaczają: „wszystko dla kota”,
ale jest to idiom, który należy rozumieć „wszystko nadaremnie”. A sens tego
dowcipu był taki, że kot proboszcza przyszedł do kościoła i okazało się, że
tylko on jeden słuchał kazania.
W czasie takich
karnawałowych spotkań ludzie jedzą lokalne potrawy, piją piwo i poruszają się w
takt śpiewanych słów refrenu, siedząc na
swoich miejscach i trzymając się za ręce.
W ostatnią niedzielę i
poniedziałek następuje apogeum tego święta. W wielu miastach i wsiach odbywają się pochody karnawałowe, z muzyką, z
wozami pełnymi przebierańców, rzucających do tłumu cukierkami.
Nawet księża głoszą w
niektórych kościołach wierszowane kazania, a na głowach też często mają zabawne
czapeczki.
Zwłaszcza w tym czasie, aż
do Środy
Popielcowej, dosłownie wszyscy ludzie są poprzebierani. Ci, którzy spacerują, ekspedientki w
sklepach, urzędnicy, dzieci i dorośli, a nawet staruszki, wszyscy kogoś albo
coś reprezentują. Cała otaczająca nas rzeczywistość staje się wtedy kilkudniową
baśnią.
W ostatni karnawałowy
czwartek, (Weiberfastnacht) kobiety
zaopatrzone w nożyczki obcinają mężczyznom krawaty, jeśli tylko jakiś
zdołają wytropić. Ogólnie panuje
radosny, pełen podniecenia, zabawowy nastrój.
I ta karnawałowa tradycja
jest tak silnie wkorzeniona w mentalność niemieckiej ludności, że niemożliwe jest, żeby ktoś nie
uczestniczył w jakikolwiek sposób w zabawie.
Więc ja też, jako truskawka, w „Księżycowym polu” (nazwa
miejscowości) byłam , piwo piłam i
jedząc zwykłą bułkę z serem wspaniale się bawiłam. Czego i Wam wszystkim ,
kochani, życzę, kończąc tradycyjnym zawołaniem - Alaaf!!! Co podobno ma
oznaczać: „małpy za burtę!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz